środa, 24 listopada 2010

Z innej szuflady

Wiem, że jest to raczej blog o modzie, niż o renowacji mebli, ale pomyślałam sobie, że podzielę się z Wami moim innym hobby, jakim jest robienie czegoś z niczego :D
Po mojej mamie odziedziczyłam pasję szycia, a po tacie zamiłowanie do projektowania wnętrz, budowlanki oraz odnawiania mebli. Nie muszę Wam chyba wspominać, że remont mieszkania to dla mnie żaden problem. Potrafię malować, tapetować, kłaść fugi itd :D
haha
Od jakiegoś czasu planuję odnowić korytarz w moim mieszkaniu. Potrzebuję do niego małej komody, najlepiej w moim ulubionym białym kolorze, gdyż na scianach położę tapetę w podobnych barwach, całość będzie wyglądała nieco retro ;)
Ostatnio stwierdziłam, że ze starej działkowej szafki przeznaczonej na smieci, da się coś zrobić :)
Najpierw trzeba było odciąć górną nakładkę, potem całość zmatowić gruboziarnistym papierem ściernym. Odcięte brzegi przeciągnęłam masą szpachlową, aby nie wpijały farby, ze środka usunęłam prowadnicę, po której kiedyś poruszała się szyba. Również wypełniłam ją szpachlem, aby wyrównać całość. Szafkę pozostawiłam na kilka godzin aby przeschnęła. Następny krok to kilkukrotne malowanie pedzlem. Mogłabym użyć wałka, ale nie chciałam aby warstwa była jednolita. Wybrałam akrylową farbę, szybko wysycha i nie śmierdzi ;)
Myślę, że gdy znajdę pieniądze i czas, zdam Wam relację z remontu mojego korytarza :D


Pozdrawiam
Irmina!

poniedziałek, 22 listopada 2010

Spotkanie Szafierek w Blue City edycja II

W ostatni czwartek kolejny raz wybrałam się na cały dzień do Warszawy. W centrum Blue City odbyło się drugie spotkanie blogerek. Musiałam się zwolnić z pracy i jechać wcześnie rano pociągiem, ale jeśli wcześniej coś się dobrze zaplanuje, znajdzie się czas nawet na imprezę dzień wcześniej :)
Właściwie to przez pierwsze pół dnia nudziłam się okropnie, zwiedzałam starówkę i byłam na zakupach. Resztę czasu spędziłam w BC z innymi szafiarkami. Muszę przyznać, że było bardzo zabawnie, aczkolwiek na początku dla mnie lekko nerwowo. Dobrze, że sama potrafię szyć sobie ubrania, gdyż trafić na mnie odpowiedni strój to nie lada wyzwanie. Musiałyśmy się ubrać w stylizację wieczorową, do pomocy miałyśmy stylistkę, która wykazała się profesjonalizmem, oraz przystojnego stylistę. Niestety nie znam nazwisk :))) Mogę się założyć, że byłam ich najtrudniejszą klientką w  życiu. Nie dość, że mam dziwną figurę, jakbym od pasa w dół była złożona z dwóch innych ciał, mam duże stopy i problem z doborem butów, to jeszcze mam trudny charakter, wiem dokładnie czego chcę i strasznie marudzę :D haha
Kiedy już ubrałam się jako jedna z ostatnich, miła pani fryzjerka wyprostowała mi włosy i przycięła grzywę, wizażystka Agnieszka Tynkowska wykonała makijaż, a pani ze sklepu Nugget dobrała kolczyki. Następny krok to sesja zdjęciowa. Nie wiem jakim cudem, wszyscy mnie chwalili za moje "pozowanie", gdyż byłam szalenie zmęczona po nie przespanej nocy oraz aż miałam drgawki od nadmiaru kawy :]
Spotkanie blogerek to przede wszystkim miłe spotkanie towarzyskie. Wszyscy sa bardzo mili i dobry humor nikogo nie opuszczał ( a przynajmniej mnie) :D Poza tym szanuję ludzi, którzy wytrzymują moje nieustanne gadulstwo. haha
Na koniec otrzymałam talon do wykorzystania w sklepie Monaco. Wybrałam dla siebie śliczną sukienkę, którą pokażę pewnie w następnym wpisie ;)
Resztę wieczoru spędziłam przy kawce z Kingą, która jest super dziewczyną :)
W domu zasnęłam po 5:00 nad ranem, a kilka godzin później przysypiałam pracy :D :D haha


Pozdrowienia dla wszystkich osób, które były tam obecne!
Irmina

Last Thursday I went again for just one day to Warsaw. The Blue City - city center has organized a second meeting of bloggers. I had to be off work and go early in the morning by train, but if you'll plan something well, you'll find some time even even for a party the night before :) Actually, for the first part of my trip I bored terribly, visited the old town and I was shopping. The rest of the time I spent in the BC with other fashion bloggers. I must admit it was very funny, although at the beginning for me, a little nervously. Well, I'm glad that i can sew some clothes for myself, because to find the right dress for me is a real challenge. We had to get dressed elegantly, we had a woman stylist to help, which has demonstrated professionalism, and other handsome stylist. Unfortunately, I don't know their names:) I bet that I was the hardest client in their life. Not only did I have a strange figure, like from the waist down was made up of two other bodies, I have big feet and a problem with the selection of shoes, you still have a difficult character, I know exactly what I want, and I lingelinger a lot :D haha. When I've dressed up as one of the last, a nice lady hairdresser straightened my hair and cut my fringe, make-up artist Agnes Tynkowska done makeup. The next step was a photo session. I don't know what a miracle, everyone praised me for my "posing" as I was extremely tired after a sleepless night, and until I had seizures from too much coffee :] Meeting bloggers is primarily a nice meeting place. All are very nice and a good humor didn't leave anyone (or at least to me) :D Besides I respect people who can withstand my constant chatter. haha. At the end I received a voucher for use at the Monaco store. I chose for myself a pretty dress, which probably will show in the next post ;) I spent the rest of the evening next to coffee with Kinga, which is a very nice girl :) At home, I fell asleep at 5:00 in the morning, a few hours later, dozed off work :D :D haha. Greetings to all persons who were present there!

niedziela, 21 listopada 2010

Trochę klasyki

Jakiś czas temu zdałam sobię sprawę, że w mojej szafie nie ma najzwyklejszych klasycznych ubrań. W ostatnim czasie często chodziłam na rozmowy kwalifikacyjne. Nie miałam ani białej koszuli, ani czarnych spodni, ani czarnej spódnicy. Na szczęście zawsze znajdzie się jakas czarna kiecka. Szczerze mówiąc, zawsze wolę ubierać się w jakieś kolory bo czerń dla mnie to najzwyczajniej w świecie NUDA. Od stóp do głów zdarza mi się ubrać w ten kolor ok 4 razy w roku, a połowa z tych okazji to stypy.


Postanowiłam jednak uszyć sobie na szybko ciemną spódnicę (którą prezentuję na zdjęciach), dokupiłam koszulę i mam przynajmniej strój na bardziej oficjalne wyjście :D haha ta sytuacja to taki mój mały absurd.
W kolejce czeka wpis z relacją z mojego czwartkowego pobytu w Warszawie, ale czekam jeszcze na resztę zdjęć, aby to jakoś zilustrować ;)


Pozdrawiam
Irmina


P.S. Ostatnio dostałam pracę w salonie sukien ślubnych w Poznaniu. Tym samym zakończyłam swoje życie na bezrobociu i w końcu wzięłam się za siebie. O moich perypetiach związanych z pracą krażą już legendy :D
Pracuję tam popołudniami, także zapraszam przyszłe panny młode :) Galeria Amarette

Some time ago I realized that there are no ordinary classic clothes in my closet. I didn't have either a white blouse or black trousers or black skirt. Fortunately, there is always a black dress. I always prefer to dress in colors, black for me is so bornig. It happens that I wear black from head to toe, but about 4 times a year, and half of these opportunities is a funeral. I decided to sew myself a skirt in black (which I present in the pictures), I bought a shirt and I have at least dress for more formal output :D haha, this whole situation is such my little absurd. Thursday's relationship with my trip to Warsaw is waiting in the queue, but still waiting for the rest of the pictures to illustrate it somehow ;) Recently I got a job in the gallery of wedding dresses in Poznan. My "looking for a job" is legendary, I had lot of adventures :D I work there in the afternoons, and I invite future brides :) Gallery Amarette
 

wtorek, 16 listopada 2010

Na ramię

Dzisiaj do pokazania mam torebkę ;)
Jest już stara jak świat i przeżyła swoje. Uszyłam ją chyba w czerwcu i właściwie to zapomniałam pokazać ją wcześniej ;)
Wykonana z grubej bawełny, w środku posiada satynowa podszewkę, łańcuszek przeplotłam wstążeczką, dodałam zawieszki, które znalazłam gdzieś w domowych dodatkach.


Irmina

Today, I'd like to show my bag ;) It's old, I think I made it in June and I forgot to show it before ;) Made of thick cotton, in the middle has a satin lining, ribbon chain, I added a pendant, which I found somewhere in the home accessories.
 

sobota, 13 listopada 2010

Na dodatek

Skoro jest to blog, w którym przedstawiam wszystko to, co zrobiłam sama, wypadałoby pokazać również te stare bransoletki. Korale w sznurze zamówiłam na Allegro, wystarczyło nawlec je na żyłkę jubilerską, oraz zakończyć kółeczkiem i karabińczykiem ;)


Irmina

Well, this is a blog where I present everything that I've made myself, i should show these old bracelets. I ordered a string of beads on the Allegro, to sliped it on the jewelry line, with circles and snap hooks ;)
 

czwartek, 11 listopada 2010

Sweet november

Ostatnio miałam dużo obowiązków i szycia, więc dzisiejszy wpis umieszczam z lekkim opóźnieniem :)
Szał spódniczkowy u mnie trwa w najlepsze.
Do pokazania dzisiaj mam moją najświeższą pracę. Co prawda mam mały zapasik uszytych nowych ubrań, ale o tym kiedy indziej.
Jak to czasami mam w zwyczaju, tym razem znowu stwierdziłam, że nie mam w czym iść na imprezę. Moja wena twórcza i determinacja osiągają w takich chwilach poziom maximum, efektem jest coś takiego, widoczne na poniższych zdjęciach. Znalazłam w szafie resztę materiału, który kiedyś wykorzystałam do wachlarzowej spódniczki oraz resztę koronki, którą możecie oglądać we wcześniejszym poście.
Rachu ciachu, 1,5 godzinki przy maszynie i nowy ciuch gotowy :)


pozdrawiam
Irmina

Recently I had a lot of responsibilities and sewing, so today I put an entry with a slight delay. Crazy about skirts is in full swing for me. Today I have to show my freshest job. I have a lot of new-sewed clothes, but more on that another time. Sometimes I have a habit, when I hava nothing to wear, f.e. for a party, I try to sew something new quickly. My creative vein and determination to achieve the maximum level of such moments, the result is something you see in the pictures below. I found in the closet the rest of the material that once I used to the fan skirt, and the rest of the lace, that I used to the skirts that you can see i previous post 1.5 hours near the machine and a new wear is ready.


wtorek, 2 listopada 2010

Kosmetyczka z sercem

Dzisiaj taki szybki wpis :)


Do pokazania mam bawełnianą kosmetyczkę z naszytym sercem, do kompletu do torebki, którą pokazywałam wcześniej.
Uszyta z pozostałych skrawków materiałów. Szycie nie zajęło mi dużo czasu ;)
pozdrawiam
Irmina

Today, such a quick post :) I'd like to show You my new selfmade cotton  beauty sachet with the heart, to set the bag, which I showed earlier. Made from scraps of other materials. Sewing didn't take me a long time ;)