niedziela, 8 marca 2015

Przygoda w Hiszpanii cz. I: Madryt

Jeżeli śledzicie na bieżąco mojego Facebooka lub Instagram, to wiecie, że na przełomie listopada i grudnia, po raz pierwszy w swoim życiu wybrałam się do Hiszpanii. Tak, wiem... z systematycznością było u mnie w ostatnim czasie co najmniej średnio, ale nadrabiam moje wszystkie zaległości jak tylko mogę! Jakoś ciężko było mi się zabrać za przeglądanie ponad 2 tys. zdjęć, w trakcie, kiedy działo się u mnie tyle innych rzeczy! :) W kolejce czeka jeszcze moja wielka relacja z podróży do Maroka, więc najwyższa pora opowiedzieć Wam najpierw o moim równie niesamowitym wypadzie do Madrytu, Walencji oraz Barcelony! Już zanim przeprowadziłam się do Portugalii, od razu wiedziałam, że chcę zwiedzić Półwysep Iberyjski na tyle, ile to będzie możliwe, więc będąc w końcu na miejscu, zorganizowałam wspólnie z moją koleżanką Agnieszką, ośmiodniowy wypad po tych trzech największych miastach Hiszpanii. W jego trakcie zdarzyła nam się cała masa niesamowitych sytuacji, robiłam rzeczy, jakich nigdy wcześniej nie robiłam i o których postaram Wam się oczywiście opowiedzieć, na tyle ile mogę i wypada :D

W pierwszej części zapraszam Was do stolicy Hiszpanii: Madrytu.
Niech nie przerazi Was tylko cała masa zdjęć!!! :)

TRANSLATE

Poranny lot? Proszę bardzo, żaden problem! Przyzwyczaiłam się już do tego, że nie muszę spać i całe szczęście, że od zawsze mam w sobie takie pokłady energii, że prawie nigdy nie pijam nawet kawy. Swoją drogą to w samolocie mogłam oczywiście się zdrzemnąć, ale wolałam gapić się w okno. W końcu niecodziennie widuje się wschód słońca z wysokości kilku kilometrów nad ziemią.
Cena biletu lotniczego z Porto do Madrytu: 19,90€ (z dwutygodniowym wyprzedzeniem). Czas lotu: 1h 15 min


Po wylądowaniu pojechałyśmy autobusem do mieszkania naszych znajomych. Przez całą nasza podróż po Hiszpanii nie korzystałyśmy z usług hoteli ani hosteli. Zapewne stwierdzicie, że jestem szalona, a nawet sama się sobie dziwię, ale przenocowali nas nasi koledzy pochodzący z Peru, których... poznałyśmy na imprezie w Porto, w dodatku dzień po zakupie przez nas biletów lotniczych (tato, udawaj, że tego nie czytasz) :D. I tym razem moja intuicja mnie nie zawiodła i naprawdę, w Madrycie przeżyłyśmy z chłopakami fantastyczne 2 dni! 
Oczywiście nie chciałyśmy marnować czasu, więc po krótkim odpoczynku pojechaliśmy do centrum na wielkie zwiedzanie.


Smakołyki z Mercado de San Miguel.


Madryt pełen jest różnego rodzaju przebierańców, z którymi za drobną opłatą, można sobie zrobić zdjęcie.


Ratusz


Na każdym kroku w mieście, można natknąć się na grupy Afrykańczyków zajmujące się obwoźnym handlem torebkami, okularami i innymi bzdetami. Nieraz widziałyśmy jak w ciągu kilku sekund zwijają swój towar w wielkie wory i uciekają przed policją. Czasem wygląda to naprawdę przekomicznie.


Przeuroczy i piękny Parque del Retiro, w którym znajduje się słynny Palacio de Cristal. Można tu godzinami spacerować, uprawiać sporty, popływać na łódce, kupić podrabianą torebkę, jak również marihuanę od zaczepiających ludzi dealerów. Mimo wszystko jest to naprawdę popularne wśród mieszkańców miejsce, które zauroczyło również i mnie, głownie za sprawą wspomnianego już Kryształowego Pałacu. Budowla zrobiła na mnie naprawdę spore wrażenie. Jest to jeden z najpiękniejszych budynków, jakie widziałam w swoim życiu!


Centrum. Nigdy nie byłam, ale wysokie, strzeliste kamienice, przypominają mi nieco swoim stylem Nowy York.


Tradycyjna hiszpańska szynka, czyli Jamón. Praktycznie co chwile, w całej Hiszpanii można spotkać sklepy specjalizujące się w sprzedaży jedynie tego smakołyku. Próbowałam i stwierdzam, że jest naprawdę dobra. Czasami jednak ceny za kilogram tego specjału osiągają naprawdę gigantycznie wysokie ceny!!!


Kolejna typowa dla Hiszpanii przekąska, to bocadillo de calamares. To nic innego jak kanapka ze smażonymi kalmarami. Nie jestem fanką owoców morza, unikam ich jak mogę i właściwie to smakowały mi one jedynie w Hong Kongu, ale muszę przyznać, że ten specjał, mimo, iż tłusty, podany na ciepło był naprawdę bardzo smaczny!


Templo de Debod to starożytna, egipska świątynia, podarowana przez Egipt Hiszpanii w 1968r. Wokół niej znajduje się park, z którego rozciąga się atrakcyjny widok na miasto.


Odwiedzając Madryt, obowiązkowym punktem odwiedzin jest Palacio Real de Madrid, czyli pałac królewski. Z jego drugiej strony znajdują się piękne ogrody, pełne roślin, fontann i labiryntów. 


Plac Puerta del Sol jest uznawany za centrum miasta, jak również całej Hiszpanii. Jest to tętniące życiem miejsce, w którym mieszkańcy Madrytu zwykli świętować, jak również demonstrować swoje przekonania. Plac jest sławny między innymi ze względu na swoje położenie. Znajduje się tu tzw. kilometr zerowy. To właśnie od niego zaczyna się mierzyć odległości na drogach wychodzących z Madrytu w kierunku innych hiszpańskich miast. 
Będąc na Puerta del Sol, z pewnością rzuci nam się również w oczy symbol Madrytu czyli posąg niedźwiedzia wspinającego się na drzewo poziomkowe. 


Kolejny przystanek: WALENCJA!
C.D.N.

          

3 komentarzy:

  1. Przepiękne zdjęcia !! Byłam w Madrycie 3 lata temu i patrząc na Twoje zdjęcia, wróciły wspomnienia - za co bardzo dziękuję ! :)
    Zawsze zachęcam wszystkich znajomych by tam pojechali, uważam, że warto :) I oczywiście polecam wycieczkę do Toledo - dojazdy z Madrytu są bardzo dobre, i niedrogie :)
    Pozdrawiam, Joanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madryt to moje ulubione hiszpańskie miasto póki co :) Miałyśmy w planie Toledo z naszymi kolegami z Peru, ale nie starczyłoby nam czasu na zwiedzanie centrum. W maju również się tam wybieram, więc będzie na to kolejna okazja ;)

      Usuń
  2. ahhh moje wspomnienia wróciły,
    ja co prawda byłam w niesamowitym upale ale i tak dużo pozwiedzałam a i imprezę na placu zaliczyłam :)
    Ekstra zwiedzać miasto z kimś kto tam mieszka- ja miałam identycznie w Madrycie ;)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad :)
KOMENTARZE OBRAŹLIWE ORAZ SPAM NIE BĘDĄ AKCEPTOWANE