poniedziałek, 27 lutego 2017

DIY: 3 biustonosze Crystal Bra

Mieszkam w Atenach równo od trzech tygodni i przez ten okres naprawdę sporo się działo. Zdążyłam już odwiedzić nawet dwa kolejne kraje i w miarę przyzwyczaić się do szalonego życia tutaj. Wiem już nawet które miejsce stanie się moim dłuższym przystankiem, zaraz po opuszczeniu Grecji, ale o tym pochwalę się, kiedy sprawy zostaną już oficjalnie potwierdzone :).
Oprócz całej masy relacji z moich mniejszych i większych podróży, będę nadal pokazywała również moje własnoręcznie wykonane rzeczy. Oczywiście, nie mam ze sobą w Atenach maszyny do szycia, ale mam za to mały zapasik wyrobów do pokazania, które udało mi się skończyć jeszcze w Polsce, a poza tym to na pewno w międzyczasie będę wykonywała jakieś DIY.
Na pierwszy ogień idą cekinowe biustonosze. Jeśli śledzicie tego bloga od dawna, to z pewnością wiecie, że od czasu do czasu lubię rzucić się w "drobnicę" i gęsto wyszyć sobie biustonosz przypominający kulę dyskotekową :P (więcej TU). W ostatnim czasie miałam okazję wykonać 3 podobne, a nawet jeszcze gęściej wyszywane egzemplarze na zamówienie, które prezentuję na zdjęciach poniżej. 
W zależności od rozmiaru, biustonosz taki wyszywa się od 12 do nawet 30h. Wraz z długością doszywania kolejnych elementów zyskuje również na wadze, ale efekt finalny na żywo robi naprawdę niesamowite wrażenie i cudownie odbija światło! :)

TRANSLATE

sobota, 11 lutego 2017

Welcome to Athens! Czyli Erasmus Nr 2!

A więc stało się! Kilka dni temu wyprowadziłam się do Aten na mojego drugiego Erasmusa! Nigdy wcześniej nie byłam w Grecji, ale już dawno nauczyłam się, że co kraj - to obyczaj, także tu na miejscu nawet nie jestem tak wszystkim zszokowana, jak kiedyś po mojej wyprowadzce do Portugalii. Akceptuję wszystko, jakim jest i jakoś się dostosuję. 
Moje pierwsze wrażenia z Aten były pozytywne. Z samolotu dało się zaobserwować piękne widoki, a po wyjściu na płytę lotniska przywitało mnie słońce i temperatura +17 C, co było miłą odmianą, kiedy 3 h wcześniej wsiadałam do niego marznąć przy -2 C. Udało mi się również znaleźć fajne i tanie mieszkanie blisko uczelni, już jakiś czas przed dotarciem na miejsce, z którego jestem naprawdę zadowolona.
Ogólnie rzecz biorąc miasto wg. mnie to... chaos. Mnóstwo samochodów, ludzi, do tego jest naprawdę bardzo duże, a patrząc na nie z góry przypomina białą, rozległą plamę. Mimo iż w marketach oczywiście nie ma tego, do czego się przyzwyczaiłam, greckie jedzenie po pierwszych degustacjach wydało mi się przepyszne!
Jeszcze wszędzie nie byłam i zwiedziłam dopiero kilka popularniejszych miejsc, ale na eksplorowanie miasta mam całe 5 miesięcy, a oprócz tego to nie będę miała na tutejszej uczelni wiele zajęć, więc oczywiście mam nadzieję na liczne, dalsze wycieczki :).

A właśnie, uczelnia... xD. Dacie wiarę, że w środku, w budynku uczniowie palą na korytarzach papierosy?! Albo, że korytarze i sale wykładowe są posprejowane?! Albo, że mnóstwo tu licznych bazgrołów, nawet.... namalowane przekreślone swastyki?! Albo, że przed samą główną bramą wejściową mojego uniwersytetu imigranci handlują czym popadnie, w tym... płytami cd z porno?! Hahaha. Widzielibyście moją minę, po pierwszej wizycie w tym miejscu :D. Mało elegancki budynek, totalny pierdolnik.

Dużym minusem jest to, że Grecy lubią palić papierosy i robią to dosłownie wszędzie,  ja nigdy nie przyzwyczaję się do tego smrodu. Inna kwestia to słynne już wąskie greckie rury kanalizacyjne i zakaz wrzucania do ubikacji papieru toaletowego, gdyż grozi to zapchaniem! Hahaha, coś czuję, że Erasmus w tym miejscu, to będzie prawdziwe wyzwanie :D

Dzisiaj mam dla Was tylko malutką garstkę zdjęć, gdyż prawie żadnych jeszcze nie robiłam, ale  będę je publikowała na bieżąco, wraz z resztą moich spostrzeżeń z Grecji ! :)

TRANSLATE

piątek, 3 lutego 2017

Intense time

Ostatnie tygodnie mojego życia to prawdziwe szaleństwo, na które składała się m.in. praca na cały etat, studia, kurs hiszpańskiego, remont, dodatkowe nocne zmiany, szycie zamówień i bieganina po lekarzach. Jednak przede wszystkim ważna dla mnie była... organizacja wyjazdu na mojego Erasmusa Nr 2! Wyjeżdżam do Aten już pojutrze, czego nie mogę się doczekać, głównie z tego powodu, że będę tam miała w końcu okazję do odpoczynku i ilości snu dłuższej, niż 5 godzin :).
Doskonale wiem jak to jest prawie nie sypiać, mieć każdego dnia zaplanowane wszystko niemalże co do godziny, malować się w tramwaju jadąc do pracy, uczyć się do egzaminu na ostatnią chwilę, skutecznie i konkretnie wszystko załatwiać. Mimo iż jestem dosyć roztrzepana, to od zawsze umiałam sobie wszystko dobrze zorganizować, brać na siebie więcej niż przeciętny człowiek, rozmieścić w czasie i dążyć do celu, nawet gdy po drodze pojawią się niespodziewane przeszkody.
Droga do tego wyjazdu była dosyć kręta. Bardzo chciałam jechać do Hiszpanii, dostałam się kolejno do Sevilli i Bilbao, jednak przeszkodą okazała się bariera językowa, gdyż niestety ale w Hiszpanii bez hiszpańskiego ani rusz! Potem nie chciałam jechać już nigdzie, skutecznie mi się odechciało i uznałam, że widocznie jestem już na Erasmusa za stara, ale po jakimś czasie dostałam odpowiedź zwrotną z ateńskiego uniwersytetu, że przyjmą mnie poza rekrutacją już w najbliższym semestrze. Zgodnie z moją maksymą - jeśli nic mnie tutaj nie trzyma, to dlaczego by nie jechać? - postanowiłam oczywiście podjąć decyzję o wyjeździe. 
Tym razem będzie kompletnie inaczej, niż na moim Erasmusie w Porto, o dziwo nie jestem tak podekscytowana, ani nawet przerażona. Wiem, że wyląduję na miejscu i że wszystkim sobie poradzę, cokolwiek by się działo.
Mam już wstępne plany na kolejny wyjazd gdzieś na praktyki zagraniczne, jednak to wszystko póki co jest jeszcze w sferze luźnych planów :)

Na dziś to tyle. Odezwę się z Aten! :)

TRANSLATE