wtorek, 12 lipca 2016

Wyprawa do Maroka cz V: Oaza i ruiny miasta w Volubilis

Po wspaniałym pobycie na Saharze kolejnym dłuższym przystankiem naszej wycieczki miało być miasto Fez. Aby się tam jednak dostać musieliśmy przejechać autokarem prawie 500 km. Sama perspektywa kolejnej wielogodzinnej jazdy w ciasnocie już na wstępie napawała mnie nieprzyjemnymi odczuciami, ale po tym, jak przeżyłam ponad 12-to godzinny lot do HK, powtarzam sobie w głowie, że nie mam na co narzekać bo w przypadku podróży autobusem mogę chociaż mieć postoje, rozprostować nogi na świeżym powietrzu, a co więcej obserwować życie lokalnych ludzi i cudowne krajobrazy zza szyby. I to dopiero jakie!
Tamtego dnia, mimo iż całkowicie spędzonego w autobusie, przekonałam się, że Maroko to niesamowicie różnorodny kraj pod względem bogactwa naturalnego i klimatu. Znajdziemy tutaj dosłownie wszystko. Rankiem opuściliśmy oczywiście piaszczystą pustynię, a po drodze mijaliśmy chyba każdy możliwy krajobraz: pustynie kamieniste, góry Atlasu Średniego, wąwozy, kaniony, turkusowe malownicze jeziora, lasy iglaste, ośnieżone wzgórza i żyzne zielone pola. Byłam pod wielkim wrażeniem tego, jak widok zza okna może całkowicie się zmieniać w tak krótkim czasie!
Na trasie tamtejszego odcinka mieliśmy również postój nad cudowną oazą położoną w kanionie. Spójrzcie tylko na poniższe zdjęcia!

TRANSLATE
(klik na zdjęcie aby powiększyć)

Niektóre z malowniczych widoków z trasy, które udało mi się uwiecznić zza okna.


Na relację z mojego pobytu w Fez poświęcę cały kolejny - ostatni już z tego cyklu wpis.

W drodze powrotnej do Portugalii zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę w Volubilis. Jest to stanowisko archeologiczne znajdujące się w północnej części Maroka, gdzie znajduje się rozległy kompleks ruin rzymskiego miasta – starożytnej stolicy Mauretanii Tingitana – wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jest to jednocześnie najlepiej zachowanych ślad rzymskiej obecności w Maroku, oraz jeden z najlepiej zachowanych na świecie. 
Pejzaż tworzą tu m.in. ruiny bazyliki, domostwa, spichlerze oraz łuk triumfalny.
Muszę przyznać, że z początku byłam dosyć sceptycznie nastawiona do tego typu atrakcji, ale cały kompleks zrobił na mnie spore wrażenie, podobnie jak ciekawostki i opowieści o mieście przekazywane nam przez marokańskiego przewodnika, takie jak np. o tym jak robiono pranie, korzystano z toalety lub zabawiano się w tym miejscu przed naszą erą ;).
Wstęp na teren kompleksu jest wolny, także warto to zawitać po drodze chociaż na godzinę.


Całe godziny i dnie spędzone w autokarze. Zdjęcie wykonane na samym początku, kiedy to jeszcze byłam jako tako "bogata" :D. 
Walutą obowiązującą w Maroku jest dirham marokański. Na nominale znajduje się oczywiście podobizna króla Muhammada VI.
1dh to ok 0,41 zł.


          

3 komentarzy:

  1. Ale super, kocham podróże, poznawać nowe miejsca i ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla takich widoków niewątpliwie warto było spędzić tyle godzin w podróży :)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad :)
KOMENTARZE OBRAŹLIWE ORAZ SPAM NIE BĘDĄ AKCEPTOWANE