niedziela, 13 maja 2012

Pokaz Gavel jesień-zima 2012/13

Może to trochę dziwne, ale wczoraj wieczorem wybrałam się na mój pierwszy pokaz mody w Poznaniu. Doskonale znam klimat warszawskich eventów, tych mniejszych i większych, więc byłabym ciekawa, jak to będzie wyglądało w moim rodzinnym mieście. Niestety jestem trochę zawiedziona. 
Pokaz Gavla na jesień/zimę 2012/13 odbył się w hotelu Andersia. Organizacyjnie niestety było kiepsko od samiutkiego początku. Na pokazach w Warszawie, zazwyczaj występują opóźnienia, głównie dlatego, aby gwiazdy mogły sobie porobić zdjęcia na tle ścianek sponsorskich. Liczyłam więc na to, że w Poznaniu obejdzie się bez poślizgów. Wyniosło ono jednak ponad godzinę, tylko dlatego, że modele nie zdążyli zostać przygotowani. Kiedy już prowadzący rozpoczął wieczór, przedstawił wszystkich sponsorów a w zamiarze tuż przed pokazem, miał zostać puszczony trzyminutowy filmik, ekipa organizacyjna napotkała kolejne problemy z komputerem i jego odtworzeniem. Konferansjer musiał więc zabawiać publiczność, głownie przez wykorzystywanie obecności gości siedzących w pierwszych rzędach. Tym samym przykładowo Michał Szpak, musiał opowiadać o swoim zamiłowaniu do piór. Ostateczny komentarz prowadzącego po jego wypowiedzi rozwalił mnie na łopatki: "Mam trzy koty. Zdarza im się czasami przynosić szpaki" :D
Ale do rzeczy.
Filmik promujący kolekcję projektanta był fantastyczny i miał swój klimat (wklejam go pod koniec posta :). Nie podobało mi się jednak wymieszanie klimatów muzycznych podczas pokazu. Momentami podkład nawiązywał do filmu, a po chwili z głośników słychać było "We found love" Rihanny, lub "Single ladies" Beyonce. Te utwory nie pasują mi do mrocznego klimatu kolekcji.
Gavel ma dosyć utarty własny styl, słynie głownie z wykorzystywania piór i czerni w swoich kolekcjach. Tym razem nie było inaczej. Właściwie to nie zobaczyłam nic innego, jak kontynuację jego poprzedniej kolekcji. Na wybiegu dominowały kurtki z imitacji skóry foki, futra z recyklingu, rękawy z piór. Wszędobylska czerń została momentami przełamana szarością lub złotem. Jeżeli miałabym wybrać coś dla siebie, to byłaby to pewnie szara suknia maxi lub któreś z okryć wierzchnich. Tym razem sylwetki męskie wydały mi się właśnie nieco "bardziej męskie", ale mimo to, nie wiem, czy wybrałabym któryś z elementów z kolekcji dla mojego faceta.
Miłym urozmaiceniem był również występ taneczny pewnego tancerza z "You can dance".
Podsumowując, styl Gavla nie mieści się raczej w moim guście, ale jeśli prawdą jest, że mieszka we Wrocławiu, studiuje w Łodzi, bywa w Warszawie, a do tego zrobił pokaz w Poznaniu, to go za to szanuję.

Dziękuję i pozdrawiam
Irmina :)


A na sam koniec, mój outfit:

Sukienka: H&M
Kurtka: House
Kopertówka: Alex_szwalnia
Wisior: Kappahl
Bransoletka: Peacock
Pierscionek: Parfois
Szpilki: Atmosphere

11 komentarzy:

  1. super koncowki! ;>

    a ja zapraszam na konkurs: http://hahoda.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie wyglądałaś! lubię takie proste stylizacje!

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo ładna kopertówka! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. mój ulubiony model : Gamou! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. amazing look! Love your pink hair :)
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. Niby klasycznie i nie jakos zbytnio oryginalnie, ale twój zestaw wyjątkowo mi się podoba :). Może dzięki włosom? Nie wiem, ale naprwde fajnie wygladasz!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nic tu do siebie nie pasuje, założyłaś grube, czarne rajty do firankowej sukieneczki ala fartuch pielęgniarki, zupełnie przypadkową biżuterię, byleby coś wisiało kolorowego i mdłe różowe włosy nijak pasujące do nasyconego koloru kopertówki. Nie o to chodzi, żeby było kolorowo i tyle, musi jeszcze do siebie wszystko pasować i być przemyslane.

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialna czarna długa suknia z pokazu na 5. zdjęciu od góry! Piękna. I masz prześliczną kopertówkę, cieszę się, że podałaś link, chyba skuszę się na coś z ich oferty:)

    OdpowiedzUsuń
  9. aaaa...!! masz szałowe włosy!!! istna rewelacja!

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad :)
KOMENTARZE OBRAŹLIWE ORAZ SPAM NIE BĘDĄ AKCEPTOWANE