wtorek, 2 lipca 2013

Hong Kong dzień piąty. Impreza na łodzi i bezludna wyspa.


Kochani, dzisiaj zabieram Was na bezludną wyspę gdzieś na Morzu Południowochińskim ;)
Dzień piąty naszej podróży, był przeze mnie dniem dosyć długo wyczekiwanym. Od dawna wiedzieliśmy bowiem, że w te sobotę wybierzemy się na całodniową imprezę na łodzi, połączoną z rejsem po morzu. Nie spodziewałam się jednak, że ten dzień okaże się dla mnie jednym z najlepszych w moim życiu :)
Ekipa ok 40 osób, studenci z całego świata, muzyka, jedzenie i napoje bez ograniczeń. Czego chcieć więcej? Może tylko braku deszczu, ale ostatecznie nawet on nam nie przeszkadzał :)

TRANSLATE

Ok 9:00 rano stawiliśmy się w porcie na Sai Kung, skąd rozpoczął się nasz rejs. Miałam nadzieję, że tego dnia pogoda się nad nami zlituje i deszcz pójdzie sobie padać gdzie indziej, ale w końcu jestem w Hong Kongu i nie mam na co marudzić. Tego dnia, jak i każdego z resztą było bardzo ciepło, więc nawet będąc całkowicie mokrym, spadających kropel kompletnie się nie odczuwa. Zapakowaliśmy się wszyscy na łódź, odbiliśmy od brzegu i zaczęło się! :) Muzyka, jedzenie, picie, rozmowy i tak przez 9 najbliższych godzin. W końcu zacumowaliśmy gdzieś na morzu, pomiędzy licznymi wysepkami na Nowych Terytoriach.

(Klik na zdjęcie)

Nasza łódź wyglądała identycznie :)

Tak jak już wspominałam, Hong Kong jest miastem bardzo nowoczesnym, pełnym licznych wieżowców i dosyć gęsto zabudowanym. Z drugiej zaś strony mamy tzw. Nowe Terytoria. Są to obszary najrzadziej zaludnione, w głównej mierze pokryte lasami, gdzie mieszkańcy Hong Kongu uciekają od miejskiego gwaru. Nowe Terytoria posiadają wiele szlaków turystycznych, dzikich plaż, wysp i wysepek, głównie niezaludnionych, które potrafią zadziwić dziewiczą przyrodą. 


Zacumowaliśmy gdzieś nieopodal brzegu jednej z bezludnych wysepek. Wszyscy zrzucili ciuchy i bawili się w wodzie. Na chętnych czekały przejażdżki wakeboardem lub na bananie ;)

Hinduskie jedzenie. Musze przyznać, że było paskudne :P W Hong Kongu próbowałam kuchni chińskiej, kantońskiej, tajskiej, koreańskiej, japońskiej i tajwandzkiej, ale ta była wg. mnie najgorsza! :P


Razem z Kacprem mamy natury odkrywcy, nie lubimy siedzieć na tyłkach, więc postanowiliśmy popłynąć wpław na najbliższą plażę. Ok 10 minut płynięcia i byliśmy na brzegu.
WOW! Powiem Wam szczerze, że tego się nie spodziewałam. Tego, co przeżyłam oczywiście nie dało się uwiecznić na zdjęciach, ale jestem szczęśliwa, że te chwile zachowamy tylko dla siebie. Na miejscu przywitał nas miękki piasek, jaskinia, liczne drzewa z tropikalnymi owocami, wodospad pod którym można było usiąść na skale, rzeka wpływająca do morza (swoją drogą dno było bardzo kamieniste i poraniłam sobie stopę! ;). Mimo, że Kacper i tak jest niepełnoletni, to mogę stwierdzić, że oboje bawiliśmy się jak dzieci! Zbieraliśmy muszle, małe koralowce wyrzucone na brzeg, chodziliśmy po skałach i bawiliśmy się jak nigdy w życiu! 
Wiedzieliście, że piasek na plaży w Hong Kongu lepi się jak śnieg i można się nim rzucać? :P
Miałam gdzieś, że jestem bez makijażu, z dala od domu, to były chwile tylko dla nas i jestem szczęśliwa, że mogłam choć przez chwilę poczuć się jak Robinson Crusoe i zapomnieć o całym świecie. 
Jedyny minus? KOMARY!

Top: Irminastyle

Piwo "Made in China" smakuje mniej więcej jak... przeciętne polskie piwo rozcieńczone połowicznie wodą. Kiedy się je otwiera, od razu widać dno puszki :P Przypuszczam, że każdy mógłby wypić z 8 i zbytnio by tego nie odczuł.

Wieczorem, po powrocie, udaliśmy się na kolację do koreańskiej knajpki. Było pikantnie i pysznie! (Niestety nie zrobiłam zdjęcia). 
Następnie szybkie zakupy w markecie, gdzie można było m.in. spotkać takie rarytasy jak... lody na patyku z czerwonej i zielonej fasoli ;D
Nie, nie próbowałam :)

C.D.N.

17 komentarzy:

  1. bez makijażu wyglądasz po prostu przepięknie!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wg mnie nawet o wiele lepiej! I zdjęcia piękne ;*

      Usuń
  2. Coś cudownego, choć domyślam się, że zdjęcia są niczym, tam po prostu trzeba być :) Bardzo Ci zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z poprzedniczką, wyglądasz bosko! A co do boskości jeszcze, to widze ciekawe ciałko przy stole z jedzeniem ^^ ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z Szuda.:) A poza tym przepięknie tam jest. Pozazdrościć.:D

    OdpowiedzUsuń
  5. te lody... hmm... zapewne sama także bym nie odważyła się ich spróbować znając swój żołądek xD z doświadczenia wiem, że rejsy są dość przyjemne o ile nie ma się choroby morskiej więc myślę, że musiało być tam całkiem przyjemnie :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejne relację z wyprawy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. widoki zapierają dech, coś pięknego :) szczerze zazdraszczam ;) wspomnienia na pewno niezapomniane :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. A nie zatrułaś się przy smakowaniu tylu nowych różnych smakołyków?

    OdpowiedzUsuń
  8. O nigdy nie słyszałam o takich lodach ;) zazdroszczę tak interesującego wyjazdu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. oni tutaj jeszcze lody z zielonego groszku jedza. No a poza tym u nich czerwona fasola do wszystkiego sie nadaj: ciastecek, lodow, jogurtow... i kto ich tam jeszcze wie! to rarytas!

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad :)
KOMENTARZE OBRAŹLIWE ORAZ SPAM NIE BĘDĄ AKCEPTOWANE